Dawno nam się nie trafił tak obfity w eventy rolkowe sezon. Czasy kiedy Peto na siłę wciskał kolejne wydarzenia do ligi PRL z tygodnia na tydzień, dawno odeszły w zapomnienie. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia raczej z pustynią w tym temacie, na którą okazyjnie spadał delikatny deszczyk 🙂 W tym sezonie coś się ruszyło i jak ktoś dobrze pokombinował to co 2 tyg mógł się widzieć z ziomalami.

Sezon „zawodniczo-melanżowy” rozpoczęliśmy w Krakowie na street parku podczas zawodów „Royal Blades”.

Frekwencja była duża, przejazdy trwały bez końca, klimacik trochę jak w złotych czasach Polish Rolling League. Prawdziwym highlight’em był battle „Na Zabójczej Rurze”, gdzie najwytrwalsi riderzy (głównie juniorzy i Jurzyna), próbowali zjechać cokolwiek i nie stracić przy okazji życia. Uśmialiśmy się strasznie, naprawdę ta walka to były jedne z większych jajców w historii polskich eventów. Afterek – spoko, trochę nieogar i szlajanko po Krakowie, ale wszystko w granicach rozsądku. No może oprócz Kulturysty Na Rolkach a.k.a Czaji, który był tam widziany po raz ostatni przed…

Następną pozycją eventową spotkaliśmy w stolicy polskiej religijności, mowa oczywiście o „034 Hollyshit Aggressive Old School Day by Rolkowo Tarnowskie”.

Hahaha, no nazwa oryginalna, ale jamik raczej słaby. Pogoda kapryśna, brak organizacji, brak afterka i ogólnie zdechły klimat. Do tego z oryginalnym 034 crew to nie miało nic wspólnego, raczej z klimatem Tarnowskich, a jak wiemy Rolkowo-Tarnowskie is Dead.

Lecimy dalej – Kato Blading Games.

Gorąc, wzorowa organizacja, dziwny DJ, dobra jazda i największy cios w żebra – zawody w niedzielę!!!! W praktyce oznacza to że nie ma aferka, a jak wiadomo bez afterka nie ma zawodów, więc oficjalnie ich nie zaliczamy!!!

Jeżeli już mowa o afterku to na pewno trzeba wspomnieć o drugiej edycji tych zawodów z dziwną nazwą „Holly shit coś tam tylko że w Kaliszu”.

Tutaj na szczęście organizator – Tarzan, maksymalnie wczuł się w klimat i pokazał jak się robi przyjazny zawodnikom evencik. Nie dość, że zaprosił legendy z czasów Ślizgu, przywiózł samego Lurysa, to jeszcze wynajął willę w której można było się integrować do rana. Same zawody miały naprawdę fajny klimat, a zmęczeni zawodnicy mogli się wyluzować na basenie lub w kajaku. Afterek odbył się w restauracji Tarzana, gdzie był pokazywane krępujące materiały video z czasów kiedy team Lurys łamał serca dziewczyn w całej Polsce, a całość miała swoja kontynuację we wspomnianej wcześniej willi. Rano, oczywiście znowu na basen! Naprawdę dawno nie było tak wzorowego eventu!

Im dalej w las tym lepiej, a w przypadku kolejnego eventu nawet dosłownie – „Skate Arena na Spokój Festiwal” to mój kolejny faworyt sezonu 2022.

Dawidek (Jeziorski) ugościł nas tam po królewsku, cały czas upewniając się, że niczego nam nie brakuje i bawimy się przednio. A bawiliśmy się naprawdę ekstra. Sam festiwal zorganizowany w środku lasu na Kaszubach, nie był nachalny, było dużo wolnej przestrzeni, ale było po pijaku kogo poznać. Mieliśmy własne „rolkowe miasteczko namiotowe” i świetną pogodę. Jako osoba, która nie lubi tłumów, muszę powiedzieć, że na tym festiwalu czułem się świetnie. Jeżeli chodzi o jazdę – to kilka p-raili i minirampa może się wydawać biedną opcją, ale na festiwalu w zupełności wystarczały. To raczej był after z opcją jamu niż odwrotnie. Nie wydaje mi się, aby tam komuś brakowało rolek. Trzeba dodać, że rolkowa ekipa tam absolutnie rządziła, nawet nie wiem czy byli jacyś fani innych sportów. Na pewno za rok tam wracam!

Jeżeli chodzi o wracanie to w sierpniu po raz kolejny spotkaliśmy się nad polskim morzem podczas Rollfest’u.

To już 20-lecie tego fenomenu. Nie wiem czy jest jakiś inny evencik na świecie, który tak długo trwa. Chyba też jako jedyny na świecie mogę powiedzieć że byłem na wszystkich :). Czy w tym roku było fajnie? Było, chłopaki z Bogdańska nawet się postarali i ładnie odgrzali „pierogi atrakcji” z zeszłego roku, coś nawet dorzucili od siebie. Miejscówa na Stogach, którą męczymy od kilku lat uważam, że jest całkiem wporzo, wprowadza fajny wakacyjny klimacik. Warto poruszyć inną kwestie: stosunek melanżu do jazdy. Mam wrażenie, że coś w tym roku odbiło się od dna w tym temacie. Ultra mało jazdy, mega dużo melanżu i to takiego „niealkoholowego”, że tak powiem. Jak wiemy młodzi 2022 to nie młodzi z 2002, którzy po cało nocnym balowaniu normalnie dawali na streetku, co było widać na zawodach streetowych, gdzie startowało kilku zawodników, a reszta umierała na trawie. Tutaj temat do przemyślenia w przyszłych edycjach: jak to zrobić, żeby trochę odciążyć wątroby, a dociążyć spoty? Rollfest to Rollfest i musi trwać, bo to wspaniała wakacyjna tradycja.

Jeżeli chodzi o tradycję, to mam nadzieję że staną się nią Mistrzostwa Polski w Przysusze. Kurcze, no to miejsce jest totalnie niedoceniane. Super ośrodek, z kilkoma parkami, fajna infrastruktura, wszystko na miejscu, a to był tak naprawdę pierwszy event tam. Było super. Było gdzie się pobawić, gdzie pojeździć, gdzie odpalić gaśnicę, brawa dla Yoga i Peta.

Na koniec zostawiamy sobie szemrane finały Pucharu Polski w Mińsku. Dlaczego szemrane? Listopad, na dworze, plastikowa nawierzchnia podatna na wilgoć, puchar, o którym nikt nie wie no i najważniejsze – zawody w niedzielę, czyli znowu nie ma jak uczcić zawodów porządnym afterkiem, pffff…

Ja ten event odpuściłem i to jako jedyny w tym roku i jakoś nie żałuję. Zaczerpnąłem jednak informacji u jednego z obecnych i oto co mi powiedział.

No co, no fajnie, że są młodzi, dobrze dawali, zimno było w ch…, ślisko, goście co to robili trochę placki, z piwkiem się musiałem chować. Taki trochę festyn rodzinny te zawody.

No więc tak było.

Oczywiście było jeszcze kilka mniej ważnych evencików (np. Piła z najniższą frekwencją i najwyższym przewalonym budżetem), ale chyba nie warto o nich nawet wspominać. Na pewno ciekawym eventem był Bolywoodzki Modlin… ale to chyba zasługuje na osobny artykuł.

Podsumujmy. To był dobry sezon, wreszcie coś się ruszyło, było kilka fajnych eventów, kilka średnich, nowi ludzie zaczęli się pokazywać i co ważne – dobrze się na nich bawić. Pojawiły się nowe formy, jak wspomniany Spokój Festiwal i to naprawdę fajnie odmuliło. Nad starymi szablonami trzeba trochę popracować.

Oby 2023 był tak samo obfity, a może i bardziej.